20 kwietnia 2024

NSZZ Solidarność Enea Szczecin

Danuta Siedzikówna „Inka” Zachowałam się, jak trzeba

67 lat temu, 28 sierpnia 1946 r., o godz. 6.15 w gdańskim więzieniu przy ul. Kurkowej komunistyczni oprawcy zamordowali siedemnastoletnią sanitariuszkę 5. Brygady Wileńskiej AK Danutę Siedzikównę ps. Inka. Wraz z nią śmierć poniósł oficer wileńskiej AK ppor. Feliks Selmanowicz ps. Zagończyk. Umierali z okrzykiem „Jeszcze Polska nie zginęła!” i „Niech żyje major »Łupaszko«!”. „Inka” i „Zagończyk” zostali zabici strzałem w głowę przez dowódcę plutonu egzekucyjnego, ppor. Franciszka Sawickiego, ponieważ strzały z 10 pepesz jedynie drasnęły dziewczynę i poraniły jej towarzysza niedoli, mimo że żołnierze strzelali z odległości trzech kroków. Do dziś rodzinom nie udało się odnaleźć miejsca ich pochówku. Wyrok śmierci był komunistyczną zbrodnią sądową, a zarazem aktem zemsty i bezradności UB wobec niemożności rozbicia oddziałów mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”.

Danuta Siedzikówna urodziła się 3 września 1928 r. we wsi Głuszczewina k. Narewki w pow. Bielsk Podlaski. Była drugą córką leśnika Wacława Siedzika i Eugenii z Tymińskich. W rodzinie żywe były polskie tradycje patriotyczne. Ojciec w 1913 r. podczas studiów w Petersburgu został aresztowany przez władze carskie za udział w tajnej polskiej organizacji młodzieżowej i zesłany w głąb Rosji, skąd do Polski wrócił dopiero w 1926 r. Babcia Helena Tymińska spokrewniona była z rodziną Orzeszków i znała dobrze Elizę Orzeszkową. Świadomość rodzinnej przeszłości wywarła duży wpływ na ukształtowanie osobowości i postawy przyszłej sanitariuszki. Do wojny rodzina Siedzików mieszkała w leśniczówce Olchówka pod Narewką, gdzie pracował ojciec. Danuta miała dwoje rodzeństwa – młodszą o trzy lata siostrę Irenę i o rok starszą Wiesławę. Do 1939 r. uczyła się w szkole powszechnej w Olchówce, później w szkole sióstr salezjanek w Różanym Stoku pod Grodnem. Dalszą naukę przerwała jej wojna.

13-latka w konspiracji

We wrześniu 1939 r. na mocy paktu Ribbentrop–Mołotow tereny rodzinne Danuty zostały zajęte przez Armię Czerwoną i znalazły się pod okupacją sowiecką. Wacława Siedzika, podobnie jak wielu polskich leśników, w 1940 r. aresztowało NKWD. Wywieziony został do kopalni złota na Syberii. W czerwcu 1941 r. po wybuchu wojny pomiędzy Związkiem Sowieckim i III Rzeszą zwolniono go z obozu i wraz z armią gen. Andersa znalazł się na terenie Iranu. Tam, w Teheranie, sprawował funkcję komendanta obozu dla polskich uchodźców cywilnych. Na skutek ciężkich przeżyć oraz z powodu słabego zdrowia nadwątlonego dwukrotnym zesłaniem zmarł w Iranie. Jego grób znajduje się na cmentarzu polskim w Teheranie. Po aresztowaniu ojca reszta rodziny zamieszkała w niedalekiej Narewce, tutaj też zastał ją wybuch wojny niemiecko-sowieckiej. Matka Danuty należała do siatki terenowej AK na Podlasiu. Za udział w konspiracji została aresztowana przez Niemców w listopadzie 1942 r. i po ciężkim śledztwie zamordowana we wrześniu 1943 r. w lesie pod Białymstokiem.

Trzema osieroconymi córkami małżeństwa Siedzików zaopiekowała się babcia, matka ich ojca. Dwie starsze, Wiesława i Danuta, pomimo bardzo młodego wieku, zostały zaprzysiężone jako żołnierze Armii Krajowej. Danuta wstąpiła w szeregi konspiracji w grudniu 1943 r. i stała się żołnierzem AK ośrodka Hajnówka-Białowieża. Praca konspiracyjna w tym ośrodku prowadzona była w bardzo trudnych warunkach. Śmiertelne zagrożenie stanowili tu nie tylko Niemcy, ale też współpracujący z nimi „aktywiści” białoruscy (którzy zadenuncjowali gestapo wielu polskich niepodległościowców) oraz uczestnicy komunistycznych „jaczejek”, związanych z wrogą wobec Polski i Polaków partyzantką sowiecką. Danuta Siedzikówna początkowo pełniła funkcję łączniczki na terenie swojego macierzystego ośrodka. Przeszła ogólne przeszkolenie wojskowe, a także ukończyła kursy sanitarne. Do połowy 1945 r. mieszkała w Narewce i pracowała jako urzędniczka w miejscowym nadleśnictwie.

W lipcu 1944 r. na teren powiatu Bielsk Podlaski po raz drugi wkroczyła nadciągająca ze wschodu Armia Sowiecka. Biorące udział w akcji „Burza” oddziały AK, atakujące wycofujących się Niemców, były po ujawnieniu się wobec władz sowieckich rozbrajane, a ich żołnierze wywożeni do obozów w głębi ZSRS. 6 czerwca 1945 r. za współpracę z niepodległościowym podziemiem razem ze wszystkimi pracownikami nadleśnictwa zatrzymano również Danutę. W czasie transportu do siedziby UBP w Białymstoku została wraz z grupą uwięzionych odbita przez patrol 5. Brygady Wileńskiej AK (podległej w tym czasie Komendzie Okręgu AK Białystok), dowodzony przez Stanisława Wołoncieja „Konusa”. Pod opieką Wacława Beynara „Orszaka” uwolnieni dotarli do miejscowości Śpieszyn – miejsca postoju Brygady dowodzonej przez mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”. W oddziale rozpoczęła służbę sanitariuszki pod pseudonimem „Inka”. Walczyła w szwadronach por. Jana Mazura „Piasta”, a następnie por. Mariana Plucińskiego „Mścisława”. We wrześniu 1945 r., po rozwiązaniu Brygady na okres zimowy, wyjechała do Olsztyna.

Pomagała nawet milicjantom

W styczniu 1946 r., po wznowieniu działalności Brygady (podporządkowanej już w tym okresie Eksterytorialnemu Okręgowi Wileńskiemu AK), „Inka” podjęła służbę w szwadronie ppor. Zdzisława Badochy „Żelaznego”, w którym również pełniła funkcję sanitariuszki. Wykonywała też zadania łączniczki i kurierki, wyjeżdżając na odległe nieraz punkty kontaktowe. Cieszyła się dużym zaufaniem dowódców, a także uznaniem i przyjaźnią kolegów. Tak wspominał „Inkę” sierż. Olgierd Christa „Leszek”, jeden z jej ówczesnych przełożonych: „Była bardzo lubiana za swoją skromność, a jednocześnie hart i pogodę ducha. Znosiła trudy z równą chłopcom, a niekiedy bardziej zadziwiającą wytrzymałością, szczególnie psychiczną. Raz tylko prosiła w czasie powrotu znad Wisły, by ktoś przejął jedną z jej ciężkich toreb. Maszerowaliśmy prawie półbiegiem ze względu na odległe miejsce postoju, a ją właśnie gnębił brak formy”. Uczestniczyła jako sanitariuszka w walkach szwadronu z grupami operacyjnymi UB, MO i KBW. Warto wspomnieć, że podczas akcji bojowych udzielała pomocy sanitarnej nie tylko rannym partyzantom, ale również, na co istnieją liczne zeznania świadków, poszkodowanym w walce milicjantom.

Podczas jednej z potyczek z funkcjonariuszami UB w czerwcu 1946 r. został ranny ppor. „Żelazny”. Pozostawiony na konspiracyjnej kwaterze w Czerninie poległ 26 czerwca 1946 r., osaczony przez komunistyczną grupę operacyjną. Sierż. Olgierd Christa „Leszek”, okresowo dowodzący szwadronem, który „odskoczył” w Bory Tucholskie, nie wiedząc o śmierci „Żelaznego”, wysłał „Inkę” 13 lipca 1946 r. do Gdańska z zadaniem nawiązania kontaktu z Badochą, a także zakupu niezbędnych lekarstw i środków medycznych.

Niestety, „Leszek” nie wiedział, że jedna z cieszących się dużym zaufaniem dowództwa łączniczek – Regina Żylińska-Mordas ps. Regina, podjęła współpracę z UB i wydała szereg punktów kontaktowych 5. Brygady Wileńskiej. „Inka” została aresztowana w Gdańsku rankiem 20 lipca 1946 r. Przeszła bardzo ciężkie i brutalne śledztwo prowadzone w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku. Krzysztof Wójcik w artykule poświęconym „Ince” pisał: „Dokładnie nie wiadomo, jak dziewczyna była traktowana podczas śledztwa. Do dziś zachowały się tylko relacje pośrednie. Strażniczka o imieniu Sabina mówiła, że »Inka« była bita i poniżana podczas śledztwa […]. Potem miał się odbyć pokazowy proces. Jeszcze przed wydaniem wyroku wiedzieliśmy, że będzie rozstrzelana – mówi były pracownik więzienia przy Kurkowej. – Władza ludowa nie miała pobłażania dla bandytów od „Łupaszki”.

„Powiedzcie babci…”

Po bestialskim śledztwie 3 sierpnia 1946 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał ją na śmierć. „Inka” nie uległa namowom obrońcy z urzędu i nie podpisała prośby o ułaskawienie. Pismo zredagowane w pierwszej osobie („Ja, Danuta Siedzikówna…”) podpisał jej obrońca podkreślając, iż jest ona sierotą, matka zginęła z rąk Niemców, ojciec zaś zaginął wywieziony na Wschód. Skład sędziowski zaopiniował prośbę negatywnie. Nie miała ona i tak żadnego znaczenia, nikt nie zamierzał traktować jej poważnie – wyrok wykonano, zanim do Gdańska dotarła odmowna odpowiedź Bieruta. Okoliczność, że w dniu wydania wyroku śmierci, jak i w dniu jego wykonania „Inka” nie miała ukończonych 18 lat, w ogóle nie została wzięta pod uwagę.

W grypsie do sióstr Mikołajewskich z Gdańska, krótko przed śmiercią, napisała: „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się, jak trzeba”.

Danuta Siedzikówna „Inka” i ppor. Feliks Selmanowicz „Zagończyk” zostali rozstrzelani rankiem 28 sierpnia 1946 r. Dwójka skazańców do końca zachowała postawę godną żołnierzy Armii Krajowej. Miejsce pochówku „Inki” i „Zagończyka” do dziś pozostaje nieznane.

10 czerwca 1991 r. wyrokiem Sądu Okręgowego w Gdańsku Danuta Siedzikówna została zrehabilitowana. 11 listopada 2006 r. Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył ją pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski Polonia Restituta.

Autor jest historykiem, twórcą strony internetowej „Żołnierze Wyklęci – Zapomniani Bohaterowie” [http://podziemiezbrojne. blox. pl]

Dodaj komentarz