4 października 2024

NSZZ Solidarność Enea Szczecin

Prezes Enea Operator: mały trójpak nie do końca odpowiada naszym interesom

Za stroną Eneasol
Autor: wnp.pl (Ireneusz Chojnacki) | 16-07-2013 19:23



Regulacje małego trójpaku energetycznego nie do końca odpowiadają naszym interesom. Nie do końca nasze obawy, jako środowiska, zostały we właściwy sposób wyartykułowane, a może przede wszystkim zrozumiane przez ustawodawców- mówi Michał Jarczyński, prezes zarządu Enea Operator.
Co dla doświadczonego menedżera jest na tyle pociągającego w energetyce, a zwłaszcza w segmencie regulowanym, jakim jest dystrybucja, że zdecydował się pan ubiegać o stanowisko prezesa Enea Operator?
– Energetyka jest ciekawą dziedziną, w której można się sprawdzić. W tej branży dużo się działo, dzieje, a jeszcze więcej będzie się dziać. Energia elektryczna jest podstawą naszej cywilizacji. Trudno sobie wyobrazić działanie państwa, każdego z nas bez prądu, a w związku z tym, to jak działa energetyka ma ogromny wpływ na rozwój cywilizacyjny.

W energetyce jest jeszcze wiele do zrobienia i na pewno nie będę się nudził. Enea Operator to organizacja, która ma prawie 2,5 mln klientów, ponad 100 tys. km sieci i kilka tysięcy pracowników. Zarządzanie taką organizacją jest wielką przyjemnością, ale i wielkim wyzwaniem, a ja lubię wyzwania.

W energetyce jest wiele do zrobienia, czyli co?

– W najprostszym podziale energetyka to wytwarzanie energii i jej dystrybucja. Ochrona środowiska i mówiąc ogólnie, zasady zrównoważonego rozwoju mają olbrzymi wpływ na to, jak energia powstaje, ale też na to, jak jest dystrybuowana i zużywana. Moim zdaniem zbyt mało mówi się o tym, jak sensownie gospodarować energią, jak uczyć konsumentów bardziej racjonalnego jej wykorzystywania. Funkcja edukacyjna to jest wielkie wyzwanie dla firm, które energię sprzedają i dystrybuują.

Pan jest zwolennikiem, czy przeciwnikiem rozwiązań z pakietu klimatyczno -energetycznego?

– Z perspektywy ostatnich kilkunastu lat dostrzegam, że wszystkie branże, w szczególności produkcyjne, są coraz bardziej zależne nie od zmian społecznych, czy gospodarczych, ale od regulacji. Branża energetyczna jest od regulacji zależna ponadprzeciętnie i w związku z tym za kluczowy dla energetyki uważam otwarty dialog z regulatorami oraz władzą ustawodawczą i wykonawczą.

W przypadku pakietu klimatyczno-energetycznego zapomniano, jak sądzę, o uznanej już w starożytności, logice. Pakiet 3 x 20 nie spełnia reguł poprawnego rozumowania. Możemy być, jako Europa ekologicznie najbardziej przyjaznym kontynentem, możemy mieć 400 mln ludzi żyjących zgodnie z ekologią, ale pamiętajmy, że pozostałe prawie 6 mld ludzi na Ziemi żyje w innych warunkach i zupełnie nie przyjmuje się, np. ograniczaniem emisji CO2. Ocieplenie klimatu jest sprawą globalną i to, co się dzieje na innych kontynentach ma również wpływ na nas. Możemy być najbardziej ekologiczni na świecie, ale prawdopodobnie w konsekwencji staniemy się też biedni, a już z pewnością biedniejsi, ponieważ nie będziemy w stanie konkurować z tańszymi światowymi producentami
Wskazał pan na potrzebę otwartego dialogu z władzami, czyli teraz ten dialog nie jest otwarty lub jest niewystarczająco otwarty?

– Jeśli chodzi o relacje z Urzędem Regulacji Energetyki to uważam, że ten dialog istnieje i warto go rozszerzyć na inne grupy decydentów. Sądzę, że bardzo ważne jest, aby Polskie Towarzystwo Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej było jeszcze aktywniejsze, a w każdym razie, lepiej słyszalną organizacją, prezentującą wobec władz, mediów i społeczeństwa głos rozsądku, pokazujący, co się może wydarzyć, jeżeli dane regulacje zostaną wprowadzone.

Pomiędzy decyzją polityczną, zmianą prawa i jego wprowadzeniem w życie często jest za mało miejsca na dyskusję. Efektem tego są kolejne zmiany prawa eliminujące błędy. Najpierw myślmy, a potem działajmy. Energetyka, a w tym dystrybucja, to nie jest sektor, w którym można łatwo i bez konsekwencji zmienić chociażby kierunki inwestowania.

Przyjdzie się panu zmierzyć z uzgadnianiem z URE planu rozwoju firmy na lata 2014-2019. Jak ważna to sprawa?

– Uzgodnienie z URE planu rozwoju na lata 2014-2019 to obecnie jedno z najważniejszych zadań stojących przed nami. Przez następnych kilkanaście tygodni będziemy pracować nad projektem planu rozwoju na kolejnych 6 lat. Najważniejsze w tym procesie będzie przygotowanie projektu gwarantującego efektywny rozwój naszej sieci oraz sprawne uzgodnienie go z URE.

Jakie cele stawia sobie nowy zarząd Enea Operator?

– Pierwsza i podstawowa sprawa to inwestycje w sieć dystrybucyjną i powiązanie ich z regulacjami. To poważne przedsięwzięcie, a żeby to wykazać wystarczy stwierdzić, że olbrzymi zakres inwestycji będzie musiał być dostosowany do nowych przepisów o posadowieniu infrastruktury na gruntach rolnych I i II klasy. Posadowienie sieci na tych gruntach będzie wymagało wpisania do planów zagospodarowania przestrzennego, a zdecydowana większość gmin i miast takich planów nie ma. To automatycznie wydłuży czas realizacji inwestycji.
Kolejna ważna kwestia to uporządkowanie spraw związanych ze służebnością przesyłu. Tu widzę dużą rolę dla siebie, kolegów z innych OSD i dla PTPiREE w lobbowaniu za przyjęciem, w rozsądnym kształcie, ustawy korytarzowej. Następna sprawa to smart grid i metering. Musimy być smart, ale według mnie trzeba najpierw mieć inteligentną sieć, żeby na jej końcu montowaćinteligentne liczniki u inteligentnych klientów.

Z tego wniosek, że Enea Operator na istotniejszą skalę będzie inwestować w inteligentne opomiarowanie, gdy powstanie taki obowiązek, a do tego czasu będzie się koncentrowała na modernizacji i rozwoju sieci?

– W ciągu moich prawie 30 lat pracy, zawsze kierowałem się logiką i racjonalnością. Nie chciałbym znaleźć się w takiej sytuacji, ani jako obywatel ani jako prezes Enea Operator, że per analogiam wydajemy pieniądze na nowoczesne pociągi Pendolino, a nie inwestujemy w linie kolejowe. Efekt końcowy będzie taki, że będziemy mieli nowoczesny, szybki pociąg, który ledwo siętoczy. Jesteśmy zbyt biedni, jako kraj, żeby rzucać się z hurraoptymizmem na wielkie projekty, a inteligentne opomiarowanie jest wielkim projektem.

Obecnie toczy się dyskusja, czy budować nowe bloki w elektrowni Opole, bo są przesłanki, że się nie opłaci. Inteligentne opomiarowanie w skali kraju to również kosztowny projekt i należy zrobić wszystko, żeby się opłacił. Klient w końcu zapyta o korzyści dla siebie.

Enea Operator planuje jakieś większe projekty AMI, obejmujące kilkanaście -kilkadziesiąt tysięcy odbiorców komunalnych ?

– Tego typu projekty są obecnie przedmiotem analiz. Myślę, że informacje o tym czy i w co w zakresie inteligentnego opomiarowania zainwestujemy będziemy mieli na przełomie lat 2013/2014. Wtedy skończymy też aktualizację strategii dla spółki.

Mówi pan o interesie odbiorców, ale z tego, co słychać w branży, inwestycje w inteligentne opomiarowanie zgodne ze stanowiskiem URE oznaczają około 16 proc. zwrot z kapitału rocznie, czyli większy niż z inwestycji, w co innego. Jak się temu oprzeć?
– Na OSD spoczywa nie tylko obowiązek tworzenia wartości dla właścicieli, ale też odpowiedzialność za system energetyczny. Nikt nas nie zwolni z inwestycji w modernizację sieci, poprawęniezawodności dostaw. Musimy być inteligentniejsi od inteligentnych liczników przy podejmowaniu decyzji o kierunkach inwestowania. Nie chciałbym – to jest mój apel, jako Polaka, a nie, jako prezesa operatora – żebyśmy wylali dziecko z kąpielą i wskutek regulacji inwestowali w inteligentne opomiarowanie kosztem sieci. Nie chciałbym, żeby za kilka lat okazało się, że już cały sektor energetyczny jest w trudnej sytuacji finansowej, a więc wytwarzanie na pograniczu rentowności, a OSD bez pieniędzy na inwestowanie w sieci.

Obawia się pan rozchwiania polityki regulacyjnej z powodu AMI?

– Gdyby dystrybucja została zmuszona do przyspieszenia inwestycji w inteligentne opomiarowanie, a to olbrzymie nakłady inwestycyjne i faktycznie mają być dobrze wynagradzane, to oznaczałoby, że inne projekty będą wstrzymane lub odłożone w czasie. Nie da się nagle znaleźć finansowania zewnętrznego na miliardy złotych i sfinansować projekty AMI bez uszczerbku dla innych projektów. Możliwości finansowe operatorów są ograniczone i stawaliby przed pytaniem, czy zawieszać inwestycje w nowe transformatory, czy wymianę sieci napowietrznych po to, żeby inwestować w smart metering , bo się bardziej opłaca.

Naturalnie można by myśleć o podnoszeniu opłat dystrybucyjnych, ale w warunkach spowolnienia gospodarczego to nie jest metoda oczekiwana przez społeczeństwo, bo każdy szuka oszczędności. Uważam, że podnoszenie taryf po to, żeby dystrybucji starczyło na smart metering i na pozostałe inwestycje jest sprawą trudną do zaakceptowania i społecznie i politycznie.

Powiedział pan, że ma pewien niedosyt, jeśli chodzi o artykułowanie opinii dystrybutorów w sprawie rozwiązań prawnych. Jak pan, zatem przyjmuje rozwiązania małego trójpaku energetycznego?

– Regulacje małego trójpaku energetycznego nie do końca odpowiadają naszym interesom. Nie do końca nasze obawy, jako środowiska, zostały we właściwy sposób wyartykułowane, a może przede wszystkim zrozumiane przez ustawodawców. Z grubsza rzecz biorąc mikrogeneracja może się przyłączać bez żadnych uzgodnień z operatorami, a tak nie powinno być. Jeżeli będziemy mieli w skali kraju setki tysięcy takich niekontrolowanych źródeł to będzie to wyzwanie dla całego systemu elektroenergetycznego, któremu nie będzie łatwo sprostać. Jestem zwolennikiem mikrogeneracji, ale to trzeba robić z głową, co oznacza, że powiązanie mikrogeneracji z system powinno być zaplanowane, a nie żywiołowe.
Które regulacje z małego trójpaku mają największe znaczenie dla OSD?

– Mamy pokrywać wszystkie koszty przyłączania mikrogeneracji, ale przecież tak naprawdę nie na własny koszt, bo nie mamy fabryki pieniędzy. Finalnie zapłacimy za to wszyscy. Przyłączenia za darmo może mają sens w przypadku naprawdę bardzo małych źródeł, ale przy większych powinna istnieć partycypacja właścicieli w kosztach, chociażby ponoszonych na raty. Jest też pytanie, czy faktycznie uda się skrócić okres procedury zmiany sprzedawcy do 21 dni. Będziemy się starać, ale będzie to dla nas wyzwanie, szczególnie w okresach zwiększonej aktywności klientów.

A zapis umożliwiający odstępowanie od umów przyłączeniowych niedostosowanych do nowego prawa?

-Nie jest to jedyny zapis budzący wątpliwości. Obawiam się, że w dużym trójpaku będą zmiany zapisów z małego trójpaku. Prawo pisane na kolanie ma to do siebie, że jest poprawiane w okresach kwartalnych.

W 2012 znaczenie Enea Operator dla grupy Enea charakteryzowały takie pozycje jak około 30 proc. udział w przychodach grupy i prawie 50 proc. udział w EBITDA grupy. W tym roku będzie podobnie?

– Myślę, że podobnie, a może nawet znaczenie segmentu dystrybucji okaże się ciut większe niż rok temu. Zapewniam, że ponad 5000 pracowników operatora bardzo ciężko codziennie pracuje i stara się, żeby tegoroczne wyniki spółki były lepsze niż w 2012 roku. .

A te 5000 miejsc pracy jest pewne, czy spółkę czekają zmiany organizacyjne i na przykład programy dobrowolnych odejść?
– Jedyne, co jest pewne na tym świecie to zmiany. Organizacje zmieniają się dostosowując do sytuacji tworzonej przez przepisy prawa i rzeczywistość gospodarczą. Najlepszą gwarancją miejsc pracy jest zwiększanie wartości firmy i jej rozwój. Mamy ku temu możliwości tak po stronie kosztowej jak i przychodowej. Sądzę, że szukając możliwości jak lepiej gospodarować naszymi zasobami, naszym czasem pracy zawsze znajdziemy drobne rzeczy, które połączone przyniosą duże oszczędności i wpłyną na wzrost wartości firmy. Znalezienie oszczędności, zwiększenie przychodów i jednoczesny wzrost wartości firmy to jest mój cel.
http://energetyka.wnp.pl/prezes-enea-operator-maly-trojpak-nie-do-konca-odpowiada-naszym-interesom,202407_1_0_0.html