Homolobby szantażuje niezależnych dziennikarzy. Portal wSumie.pl został zablokowany!opublikowano: dzisiaj, 16:53 | ostatnia zmiana: dzisiaj, 17:07
Fot. M. Czutko Jeden z liderów warszawskiego środowiska LGBTQ, znany w pewnych kręgach jako „Jej perfekcyjność”, przyznający się publicznie do skłonności pedofilskich, doprowadził do zablokowania portalu wSumie.pl. Kilka miesięcy temu portal wSumie.pl opisał działalność Mariusza Drozdowskiego znanego na Uniwersytecie Warszawskim jako „Jej perfekcyjność”. Portal wSumie.pl zauważył, że Mariusz Drozdowski, który jest nieformalnym liderem środowisk LGBT mógł liczyć na sowite dotacje z Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego i przychylność ze strony jego władz uczelni. Opisał także, że „Jej perfekcyjność” chwalił się na blogu skłonnościami pedofilskimi i nikt go z tego powodu nie niepokoił. „Jej Perfekcyjność” pisał(a) m.in.: Ja, dla przykładu, jestem transem i pedofilem. I spoko, żyje mi się z tym całkiem fajnie.” (…) Nie zgadzam się na zakaz mówienia o pozytywnej pedofilii. Nie zgadzam się na ograniczenie wolności słowa. (…) powiedziałem wprost: jestem pedofilem i transgenderem. Jestem. I nie obchodzi mnie to, komu się to podoba lub kto uważa to za wymysł i moją kreację na pokaz. Opisaliśmy fakty, więc „Jej perfekcyjność” nie mógł z nimi dyskutować. Znalazł jednak sposób, by zablokować niewygodne dla siebie publikacje. Prawnik Mariusza Drozdowskiego złożył donos do zagranicznej firmy utrzymującej nasze serwery, domagając się zablokowania publikacji na temat „Jej perfekcyjności”. Portal wSumie.pl stał się ofiarą szantażu. Został całkowicie zablokowany. Mecenas powołał się na dyrektywę Parlamentu Europejskiego „w sprawie niektórych aspektów prawnych usług społeczeństwa informacyjnego, w szczególności handlu elektronicznego w ramach rynku wewnętrznego” (dyrektywa o handlu elektronicznym). Aby strona wSumie.pl mogła znów normalnie działać, musiały zostać dezaktywowane wszystkie teksty poświęcone „Jej perfekcyjności”. Jednak gdy informatyk chciał poznać treść pisma złożoną przez pełnomocnika Mariusza Drozdowskiego, usłyszał, że treść owa jest tajna. Dlaczego? Bo dotyczy spraw osobistych. Wszystko jak u Franza Kafki. Bez sądu, procesu, wyroku. Po prostu o pewnych ludziach nie można pisać, bo są pod ochroną. Okazuje się, że wystarczy ujawniać prawdę, aby otrzymać ciosy od bojówkarzy politycznej poprawności, którzy za pomocą cenzury niosą kaganek „tolerancji” i „dialogu”.